autor

Daria Kikoła

symptomy

6 sposobów na zmęczenie w niedoczynności tarczycy

napisała Daria Kikoła 8 kwietnia 2016 20 komentarzy

Być może to tylko efekt uboczny zmiany czasu…A może masz za dużo na głowie (nie, nie piszę tu o włosach)? Poranne wstawanie przypomina przebudzenie zombie? Wracasz do domu wypompowana i jedyne o czym marzysz to drzemka, a najlepiej długi, zimowy sen? Poznaj 6 sposobów na niedoczynny syndrom wiecznego zmęczenia, które opracowałam w oparciu o artykuł naturopatki, lekarz Cammi Balleck i własne doświadczenia.

Czytaj więcej

hashimoto niedoczynnosc wlosy
symptomy

Dlaczego wypadają mi włosy?

napisała Daria Kikoła 20 marca 2016 8 komentarzy

Czesanie=3 utracone garści włosów? Znajdujesz je dosłownie wszędzie -na dywanie, w jedzeniu, na ubraniach, na poduszce, na partnerze? Z przerażeniem odkrywasz „łyse placki” na środku głowy i nie możesz przestać zastanawiać się „dlaczego ja”?  Masz za sobą testowanie przeróżnych wcierek i ampułek na porost włosów, jednak włosy wciąż stają się coraz cieńsze? Być może popełniasz jeden z klasycznych błędów.

Czytaj więcej

konkursy

Wyniki konkursu Dieta dla zdrowia tarczycy

napisała Daria Kikoła 9 marca 2016 0 komentarzy

Kochani:) Bardzo cieszymy się, że tak wiele z Was wzięło udział w naszym konkursie. A oto 5 zwycięskich odpowiedzi:

I miejsce

(30-dniowa opieka dietetyka „osobisty dietyk” o wartości 199 zł  + krokomierz + siatka eko na zakupy)

Choroba moja jest dobrze znana
przez kobiety w każdym wieku doznana
Niedoczynność z którą się zaprzyjaźniłam
odkryłam przez przypadek gdy mocno przytyłam
Teraz podstawa to nad czczo hormony
odpowiednia dawka i człowiek jest jak nowy
Uwielbiam jeść a teraz jem zdrowo
bez glutenu i laktozy uczę się żyć na nowo 🙂
Uważam, że odpowiednia dieta może zdziałać cuda
zdobywam wiedzę i mam nadzieję że wyzdrowieć mi się uda !

II miejsce

(7-dniowa opieka dietetyka „osobisty dietetyk” o wartości 50 zł + krokomierz + siatka eko na zakupy)

Hashimoto daje mi „popalić” od wielu lat – zdiagnozowane w 1978 roku przez przypadek.Mimo wieku nie poddaję się. Chodzę do lekarza, biorę leki, robię badania kontrolne.Lekarka kilka razy mi powiedziała (bo pytałam), że NIE MA DIETY W TEJ CHOROBIE !

Ja jednak nie usiadłam na laurach. Zaczęłam szukać informacji, czytać, weryfikować, zapisałam się do „Motylków” na facebooku.

Znalazłam Waszą stronkę 🙂

Ostatni rok to duży jak dla mnie wzrost wagi: 4 – 5kg i coraz większa oponka. ( a powinnam schudnąć przynajmniej 10 kg).Postanowiłam coś z tym zrobić i od 1,5 tygodnia jestem na diecie.Bez krowiego mleka, bez glutenu (nooo, prawie), o małej ilości warzyw krzyżowych (przecież bez nich żyć nie można i się odchudzać !),bez cukru, którego prawie nie używam od ponad 20 lat.

Na razie schudłam 1 kg, z czego się cieszę, bo lepiej się już czuję.

Chodzę codziennie na spacery (nieraz z kijkami), ale ze względu na rozrusznik serca,kłopoty z nogą po złamaniu 4 stopnia i problemami z kręgosłupem nie mogę zostać „wysportowaną babcią”.

Ale czy ktoś będzie inwestował w starszą panią ??? Pozdrawiam.

III miejsce

(30-dniowy dostęp do dzienniczka diety +krokomierz+siatka eko na zakupy)

Kuchnia orientalna – bogactwo mleka i oleju kokosowego, kurkumy, cynamonu i innych dobrych dla tarczycy produktów.
Kuchnia bezglutenowa – przez alergię, ale i dla dobra tarczycy.
Kuchnia świadoma tego co szkodzi, a co wspiera – minimalizacja laktozy, bogactwo ryb, orzechów, superfoods.
Leki, regularne badania, aktywność fizyczna w miarę możliwości.
Ale przede wszystkim… ŻYJĘ PEŁNIĄ ŻYCIA I AKCEPTUJĘ SIEBIE TAKĄ JAKA JESTEM 🙂

 

IV miejsce

(30-dniowy dostęp do dzienniczka diety +krokomierz+siatka eko na zakupy)

O zdrowie swojej tarczycy dbam każdego dnia. Jak? Ćwiczę minimum 3 razy w tygodniu, świadomie i zdrowo się odżywiam, suplementuję witaminę D3 (zwłaszcza teraz, kiedy tak mało mamy słońca), no i przede wszystkim staram się ograniczyć stres, który tak mocno działa na tarczycę. Pozytywne myślenie i wsparcie drugiej połówki doskonale w tym pomaga 🙂 Dzięki tym działaniom udało mi się zrzucić już 15kg, ale to jeszcze nie koniec!

V miejsce

(30-dniowy dostęp do dzienniczka diety +krokomierz+siatka eko na zakupy)

Witam
Mam stwierdzoną niedoczynność tarczycy typu Hashimoto.
Przyjmuję sztuczny hormon tarczycy Letrox 75 mg, ponadto suplementuję wit D3 K2 MK7,
selen, żelazo (Tordyferon), probiotyki na jelita.
Hashimoto to choroba tarczycy z autoagresji więc staram się maksymalnie ograniczyć negatywne rzeczy które pobudzają mój układ odpornościowy do atakowania własnej tarczycy tj, staram się zdrowo odżywiać, wprowadzam ostrożnie dietę bezmleczną i bezglutenową (niestety, wiem że to wymaga fachowej wiedzy np. dietetyka klinicznego)
oraz więcej ruszać się uprawiam Nordic Walking i ostatnio zainteresowałam się jogą hormonalną.

Gratulujemy zwycięzcom i wszystkim Niedoczynnym, którzy dzielnie walczą o lepsze samopoczucie!

symptomy

Niedobory witamin B a niedoczynność tarczycy

napisała Daria Kikoła 3 marca 2016 14 komentarzy

Wyobrażasz sobie, co mogłoby się stać, gdybyśmy cały czas spożywali tylko te posiłki, które najbardziej nam smakują? Nie mówię tu o fast foodach lub słodyczach, a raczej o ciągle powtarzającym się schemacie: śniadanie – owsianka, lunch – sałatka,  obiad – pierś z kurczaka…Coraz częściej wpadamy w żywieniową rutynę i choć pozornie odżywiamy się zdrowo, reakcja organizmu  temu przeczy – zasypiamy na biurku w pracy, a nasza pamięć szwankuje. Czy naprawdę wszystko można zrzucić na tarczycę?  

Czytaj więcej

konkursy

Konkurs! Dieta dla zdrowia tarczycy

napisała Daria Kikoła 2 marca 2016 1 komentarz

Cześć! Wraz Dietomat.pl połączyliśmy siły i przygotowaliśmy dla Was konkurs z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet (niedoczynni panowie także mogą wygrać!) 🙂

logocropped-untitled-design-25.png

Weź udział w konkursie i wygraj opiekę osobistego dietetyka!

Zadanie konkursowe:

Odpowiedz na pytanie: Jak dbasz o zdrowie tarczycy? (5-6 zdań)

Odpowiedź prześlij za pomocą poniższego formularza lub na adres aktywniezniedoczynnoscia@gmail.com

Do wygrania:

NAGRODA GŁÓWNA:

30-dniowa opieka dietetyka „osobisty dietyk” o wartości 199 zł  + krokomierz + siatka eko na zakupy

II miejsce:
7-dniowa opieka dietetyka „osobisty dietetyk” o wartości 50 zł + krokomierz + siatka eko na zakupy

 III,IV i V miejsce:

30-dniowy dostęp do dzienniczka diety +krokomierz+siatka eko na zakupy

Powodzenia! Ps: Pospiesz się – konkurs trwa do 8. marca!

[contact-form-7 404 "Not Found"]
KONKURS! (1).png

Regulamin konkursu Dieta dla zdrowia tarczycy

żywienie

Niedoczynność tarczycy a dieta

napisała Daria Kikoła 19 lutego 2016 11 komentarzy

Nadwyżka kilogramów, której za nic w świecie nie możesz się pozbyć. Waga, która jak zaczarowana, zatrzymała się w miejscu lub skacze do góry. A Ty wciąż próbujesz. Masz za sobą już chyba wszystkie drakońskie diety- kopenhaską, Dukana, 1000 kalorii. W tym miesiącu przechodzisz na dietę paleo. W tamtym wykluczyłaś gluten i laktozę. Testujesz na sobie wszelkie możliwe wskazówki, o których czytasz na forach, książkach, stronach internetowych. Jednak wciąż nie widzisz efektów – dlaczego tak jest?

Czytaj więcej

życie z niedoczynnością

Internet pamięta. A Ty? Niedoczynni w sieci

napisała Daria Kikoła 10 lutego 2016 3 komentarze

-Czy Ty w ogóle wiesz co to znaczy mieć niedoczynność?! To właśnie dlatego przechodzę emocjonalne tornado!- czasami mam ochotę wykrzyczeć to wszystkim dokoła (później i tak się okazuje, że to zwykły PMS). Tak wiele z Was pisze jednak o braku zrozumienia ze strony najbliższych. Nic więc zatem dziwnego, że powstają internetowe grupy wsparcia dla chorych na Hashimoto i niedoczynność. Dziwne jest jednak to, jak my Niedoczynni zachowujemy się w sieci. I jak szkodzimy sobie nawzajem. #internetpamieta

Nakręcanie się – kto z nas ma gorzej?

Codziennie obiecuję sobie, że opuszczę tą grupę na Facebooku. Wpisy, które wyświetlają się w aktualnościach: „u mnie tragedia ostatnio”, „jestem załamana”, „mam deprechę” i odpowiedzi, w których inni niedoczynni próbują licytować się, kto ma gorsze objawy. NIEKTÓRZY MUSZĄ AŻ PISAĆ CAPSLOCKIEM. Czy tak wygląda wsparcie? Jedna z członkiń grupy wspomniała ostatnio, że należy także do grupy wsparcia osób zmagających się z chorobą nowotworową – tam panuje dużo bardziej pogodny nastrój. Jak to się dzieje, że jesteśmy tak zapatrzeni w siebie, w to jak nam trudno, że poddajemy się lawinie narzekania i podpisujemy się pod tym własnym nazwiskiem?

Twoje objawy nie są anonimowe

Nie wiesz, kto tak naprawdę jest po drugiej stronie i czyta Twoje posty. Zanim napiszesz „dziewczyny, co robić mam luźne stolce”, „laseczki, moje libido jest zerowe, mogłabym w ogóle nigdy tego nie robić”, zastanów się 3 razy. W Internecie nic nie ginie, a my zachowujemy się, jakbyśmy byli w gabinecie lekarskim – obnażamy najbardziej intymną sferę naszego życia. Skąd pewność, że do tej samej grupy nie należy Twój pracodawca, dziewczyna Twojego syna, przyszła teściowa?

Pułapka autodiagnozy

Kolejnym zachowaniem, które jest niebezpieczne, a należy chyba do ulubionych aktywności niedoczynnych są prośby o interpretacje wyników. Bez obaw zamieszczamy zdjęcie wyników badań z prośbą o diagnozę – zapominamy jednak, że oprócz widełek i wyniku, udostępniamy także nasz PESEL, imię i nazwisko oraz inne dane, które nie tylko ułatwiają namierzenie nas, ale także ułatwiają sprawę oszustom.

Jeszcze bardziej niebezpieczne jest jednak to, że wyrabiamy w sobie odruch szukania pomocy u laików, zamiast zgłosić się do specjalisty. Przerażają mnie przyszłe i obecne matki, które udostępniają wyniki i szukają pomocy w internecie, zamiast udać się do lekarza. Przecież od tego zależy zdrowie i życie dziecka. Tak, doskonale rozumiem, że brakuje lekarzy z powołania i ciężko znaleźć endokrynologa, który odpowie na każde nurtujące nas pytanie. Jeśli jednak przestajemy szukać na rzecz internetowych ekspertów…Czy można to tłumaczyć brain fogiem i chwilowym brakiem zdolności do kierowania się rozsądkiem?

Nielegalny handel lekami

Niedoczynni bywają też przedsiębiorczy i pomocni- oferują sprzedaż  leków wydawanych na receptę, co w Polsce jest nielegalne. Zanim opublikujemy prośbę o lek „na już” i zaufamy osobie, którą znamy tylko z Internetu, pamiętajmy, że za taką transakcję grozi do 2 lat więzienia.

Kochani, nasza choroba nie musi definiować naszego wizerunku w sieci. Nie chcemy przecież uchodzić za wiecznie niezadowolonych lekomaniaków, którzy rezygnują z pomocy specjalistów w realu – nic nie zastąpi konsultacji z kompetentnym endokrynologiem, dietetykiem, psychologiem. Jeśli nie na NFZ to prywatnie. Prywatnie, a nie na publicznym forum.

Zdrówka!

Wpis jest częścią kampanii społecznej blogerów i Fundacji Ocaleni pod honorowym patronatem Rzecznika Praw Dziecka. Więcej o kampanii przeczytasz tutaj.

metamorfozy

Metamorfoza M.

napisała Daria Kikoła 23 stycznia 2016 11 komentarzy

M.  jest idealnym przykładem tego,  że nie ma przypadków ciężkich i beznadziejnych.  Oprócz walki z Hashimoto, dzielnie stawia czoła miastenii – chorobie autoimmunizacyjnej,  która niemal przekreśla szanse na dobre samopoczucie i zrzucenie zbędnych kilogramów. A jednak. Można!

Przytyłam 15 kg krótko po diagnozie niedoczynności i Hashimoto. Te kilogramy wkradły się niepostrzeżenie, w przeciągu 3 miesięcy.

Jakie były objawy miastenii?

Pierwsze objawy były takie, że zaczęły mi drętwieć ręce i nogi, nie wiedziałam co się dzieje – miałam też nosową mowę, myślałam, że to może jakiś dziwny katar. Pamiętam, że wtedy zaczynały się ferie na studiach  i właśnie wtedy zaczęło się diagnozowanie, poszukiwanie lekarzy. Lekarz rodzinny polecił mi znaleźć dobrego neurologa. Diagnoza poszła dość szybko, okazało się, że jest to choroba autoimmunologiczna, więc dobrze też sprawdzić tarczycę i rzeczywiście wyszła niedoczynność, słabe wyniki, Hashimoto. Nie miałam objawów typowo „tarczycowych”, to wyszło przypadkiem. Gdyby nie miastenia, nie wiedziałabym, że mam chorą tarczycę.

Miastenia – co to za choroba?

Jest to choroba autoimmunologiczna, neurologiczna, która polega na tym, że organizm produkuje przeciwciała przeciwko receptorom acetylocholiny, która neuroprzekaźnikiem, a neuroprzekaźniki są odpowiedzialne za przekaz informacji z nerwu do mięśnia i ten przekaz jest zaburzony, zaatakowany i mięśnie po prostu nie pracują jak trzeba, znacznie szybciej się męczą. Każda aktywność – wchodzenie po schodach, mówienie, sprzątanie, czasami zwykłe czesanie włosów są ograniczone, ponieważ wszystkie mięśnie się męczą. Objawy, które ja miałam to głównie opadanie powiek, nosowa, bełkotliwa mowa, opadanie głowy, drętwienie i słabość rąk oraz nóg, nawet mięśnie brzucha bolały jak po wysiłku – były zmęczone jak po jakimś długim śmiechu.

70 kg

70 kg

Jaka była Twoja reakcja na diagnozę?

Początkowo byłam przerażona. Świat mi się obrócił o 180 stopni – no bo co teraz? Na zupełnie samym początku pomyślałam, że to choroba w stylu „wezmę leki, będzie lepiej”. Później okazało się, że jest to poważna choroba neurologiczna, że zaburza działanie całego organizmu i dopiero od tamtej pory poczułam, że teraz wszystko się zmieni. Miałam różnego typu obawy, ale z czasem też się z tym „uporałam”.

Czy próbowałaś szukać informacji o chorobie na własną rękę, np. w Internecie?

Przed diagnozą rzeczywiście szukałam informacji w internecie, tu znalazłam najgorsze wizje – rak, stwardnienie rozsiane, itd., ale ja też nie chciałam się nakręcać, więc poczekałam na diagnozę lekarza. Diagnoza na szczęście nie trwała długo, tylko kilka miesięcy, mimo, że pierwszy lekarz do którego trafiłam oszukał mnie i próbował mnie naciągać.

Potem trafiłam do wspaniałej lekarki –kiedy tylko mnie zobaczyła od razu podejrzewała co mi jest. Wystarczyło, że spojrzała na moją twarz. To jest specyficzny układ mięśni na twarzy, później ta buzia też się zmienia. Twarz jest trochę powykrzywiana, powieki opadają. Teraz mam zupełnie inną twarz. Jestem już w remisji od kilku lat. Biorę leki regularnie co 6 godzin. Oczywiście muszę unikać wszelkiego rodzaju wysiłku, muszę uważać ze sprzątaniem, z chodzeniem, z noszeniem zakupów, ze stresem. Ale uważając na siebie, dbając o siebie da się funkcjonować w miarę „normalnie”. Niestety, w moim przypadku aktywność fizyczna jest wykluczona.

Leczenie, operacja. Wiadomo jest to choroba autoimmunologiczna i tak to działa – czepiają się jej też inne choroby autoimmunologiczne. Przez miastenię zapomniałam trochę o niedoczynności. Musiałam przeformułować życie, wyluzować trochę na studiach, zrezygnować z pracy, ograniczyć aktywność fizyczną. Wtedy byłam w dużo gorszym stanie niż teraz. Nie mogłam sobie pozwolić na nic innego niż odpoczynek i zadbanie o siebie – wszystkie inne zeszło wtedy na dalszy plan.

Niedoczynność dała o sobie znać – zaczęłam tyć. Zbadałam się ponownie. TSH nie było jakieś super wysokie – wynosiło wtedy chyba 5,7, ale już miałam 15 kg do przodu, w przeciągu 3 miesięcy. A z tym cały pakiet – cellulit i rozstępy.

64-66 kg

66-64 kg

Skąd decyzja, żeby pójść do dietetyka?

Pojawiła się w ogromnej frustracji, ponieważ odkąd przytyłam te 15 kg (4 lata temu), praktycznie cały czas byłam na jakiejś diecie. Próbowałam odchudzać się na własną rękę. 15 kg na plusie– to bardzo mi doskwierało. Mam 165 cm. Najwięcej ważyłam 70 kg. Nie, nie była to otyłość. Nie był to jakiś super dramat. Ale mając świadomość tego, że nie mogę ćwiczyć, bardzo źle się z tym czułam, nie tylko psychiczne, ale też fizycznie.

3 lata borykałam się na własną rękę, próbowałam różnych diet. Przez około rok byłam na diecie, na której obliczyłam swoje zapotrzebowanie kaloryczne, obcięłam 300 kcal i liczyłam kaloryczność produktów. Niestety, ta aktywność u mnie odpada, więc było ciężko – w pewnym momencie przestałam już wierzyć, że kiedykolwiek uda mi się schudnąć. Wydawało mi się, że samą dietą nie da się tego zrobić. Kilogramy nie chciały spadać i wahało się po pół kg.

Przez te 4 lata udało mi się zrzucić może z 5 kg, odkąd zaczęłam przyjmować leki na niedoczynność. Woda zeszła. Jednak przy tych 65 kg (10 na plusie) waga się zatrzymała. Dalej próbowałam, ale nic się nie działo i frustracja sięgnęła zenitu. To była ostatnia deska ratunku. Ostatnia szansa.

Teraz od marca jestem pod stałą opieką dietetyczki – przez 10 miesięcy udało mi się zrzucić 12 kg.

Co powiedziała dietetyczka, co musiałaś zmienić w swojej diecie?

Dietetyczka powiedziała, że zdrowy człowiek, który trzymałby się tej diety, na której byłam przez rok, na pewno by stracił kilogramy. Powiedziała, że wprowadzimy małe zmiany, ale nie może nic obiecać i możliwe, że nie uda mi się schudnąć. Możliwe, że przeszkodą cały czas będzie mój spowolniony metabolizm, brak ćwiczeń i może to się nigdy nie udać.

Jak teraz się odżywiam? Stawiam na regularność posiłków – w moim przypadku 4, ostatni posiłek o 19, wykluczenie warzyw krzyżowych, owoce do godziny 12. Mam specjalnie wyliczone porcje, które wiadomo – zmieniały się w ciągu tych kilku miesięcy. Nie jem słodyczy, ograniczam alkohol.  Byłam i jestem tak zdeterminowana i tak zdesperowana po 4 latach diet różnego typu, że nie złamały mnie żadne słodycze, ciastka. Po prostu przyzwyczaiłam się, że nie jem takich rzeczy.  Wiadomo, każdy ma chwilę słabości – ja też nie jestem jakąś supermenką, żeby na nic się nigdy nie skusić. Teraz chyba zdarza mi się to częściej, gdy jestem coraz bliżej celu. W chwilach słabości przygotowuję sobie zdrowe, odchudzone wersje słodyczy czy „fast foodów”.

Czy możesz zdradzić trochę szczegółów odnośnie diety?

Polecam każdemu zawsze dobrego dietetyka klinicznego. Moja dietetyczka akurat sama choruje na niedoczynność tarczycy i Hashimoto. Jest zorientowana w temacie.. Zna się na tym, zaufałam jej i nie żałuję ani grosza.

Dlaczego tyle lat nie udałam się do dietetyczki? Uważałam, że nie ma nikogo kto jest w stanie mi pomóc, jestem przecież ciężkim beznadziejnym przypadkiem – bez ćwiczeń nie ma opcji, żebym schudła. Co to niby ma być za filozofia – ułożyć sobie dietę, obciąć kaloryczność posiłków. Zwracam honor wszystkim dietetykom – dieta musi być INDYWIDUALNIE ułożona. Do osoby, do schorzeń, do trybu życia i rzeczywiście, nie polecam szukania na własną rękę, dzielenia się dietami – w żadnym wypadku. Na swoim przykładzie widzę – próbowałam wielu różnych diet, rozwiązań na własną rękę. Dopiero jak zastosowałam te niewielkie zmiany, zalecenia dietetyczki – udało się. Nie odrzuciłam glutenu, nie odrzuciłam laktozy całkowicie – ograniczyłam je. Wiem, że są to sprawy indywidualne. Taki sam pogląd ma moja dietetyczka –trzeba do tego podejść zdroworozsądkowo. Jest to też sprawa indywidualna. Nie ma badań, które dowodzą, że gluten i laktoza są niewskazane. Jeśli rzeczywiście ktoś ma nietolerancję lub uczulenie, to wiadomo trzeba wykluczyć. U mnie po prostu pomogło ograniczenie. Nie wprowadziłam super mega restrykcji, ale też nie jest tak, że jem produkty z każdej grupy.

To czego nie jesz?

Smażonych potraw. Z mięsa jem tylko drób. Unikam warzyw krzyżowych. Uwielbiam bób i fasolkę szparagową – dietetyczka powiedziała mi, że jak najbardziej, raz w tygodniu w sezonie mogę sobie na to pozwolić, kiedy warzywa są dobrze ugotowane, nie ma też co szaleć i sobie wszystkiego odmawiać, bo w ten sposób też się nie wytrwa. Unikam fast foodów i żywności przetworzonej przede wszystkim. Każdy posiłek przygotowuję sama. Jem dużo warzyw. Bardzo istotne jest to, żeby dostarczać błonnik – dodaję 200 g warzyw do każdego posiłku. Nawadniam się. Staram się pić te 2 l płynów dziennie –  nie tylko wody, ale też herbaty czerwonej, zielonej. Nie piję słodzonych napojów. 2 filiżanki kawy dziennie. Jem nabiał – zwracam uwagę na etykiety. Jem jogurty naturalne, ale bez mleka w proszku. Sery? Tak, ale nie pleśniowe. Ser żółty, 10 g na drugie śniadanie (ale nie na wieczór). Jem też mozzarellę i ricottę.

Kiedy były pierwsze efekty?

Pierwsze efekty były po miesiącu. To były 2 kg. Jak na moje możliwości to był ogromny sukces. Byłam przeszczęśliwa. Tak się utrzymywało. 1kg-2 kg na miesiąc. Po 9 miesiącach jest mnie 12 kg mniej. Wciąż pracuję nad zredukowaniem tkanki tłuszczowej. Jest to długotrwały proces, ale uważam to za osiągnięcie.

Czy widzisz u siebie objawy niedoczynności?

Badam się regularnie. Nie mam szczególnie dokuczliwych objawów. Zdarzało mi się zaspać na lek, widziałam wtedy u siebie obniżenie nastroju, puchnięcie, najgorzej przed miesiączką. Czasami mam takie dni bez energii, bez życia – to też ma związek z porą roku. Tycie było największym problemem.

Jak wyglądają Twoje wyniki?

W normie. Ostatnio miałam trochę za niskie TSH ze względu na to, że dawka nie była dostosowana do nowej wagi, ale cały czas to kontroluję. Razem ze spadkiem wagi trzeba monitorować TSH, żeby nie wpędzić się w nadczynność.

57kg

57 kg 🙂

życie z niedoczynnością

To wszystko przez tarczycę

napisała Daria Kikoła 2 stycznia 2016 57 komentarzy

Nie zrozumie ten, kto nie przeżył…Hashimoto i/lub niedoczynności tarczycy. Ten mały gruczoł płata nam figle w różnych sytuacjach, które można tłumaczyć roztargnieniem, lenistwem, brakiem zorganizowania, czy…trudnym charakterem. My jednak wolimy używać wymówki:  „to wszystko przez tarczycę”.

Kiedy?

Rozbiegane myśli

Przechodzę z łazienki do pokoju i dokładnie wiem po co – muszę wyjąć z szafy nowy ręcznik. Gdy przechodzę przez korytarz dopada mnie „atak myśli” oparty na łańcuchu skojarzeń i dziwacznym monologu w mojej głowie:

ręcznik – kąpiel – mycie włosów – tak, znów wypadają mi garściami – muszę coś z tym zrobić – może jakaś maseczka – a może brakuje mi witamin?

Przekraczam próg pokoju, rozglądam się uważnie w poszukiwaniu…no właśnie, nie pamiętam już czego.

Wzmożona nieostrożność

Typowy poranek niedoczynnej:

Ponieważ wstanie z łóżka jest czynnością czasochłonną, poranki dla niedoczynnych to niemałe wyzwanie – trzeba wykonać wiele czynności w krótkim czasie. I tak oto niedoczynna je śniadanie, popija kawę, bierze prysznic, prasuje i ubiera się, a wszystko to na przemian z prostowaniem włosów. Dlaczego miałaby zatem pamiętać, żeby odłączyć prostownicę z prądu? I tak to cud, że tym razem odłączyła żelazko.

Wyjście z domu nie jest przecież takie proste – przez pół godziny szuka kluczy, które wreszcie odkrywa…w drzwiach.

Dlaczego płaczesz? „Nie wiem”

Czasami (to znaczy raz w miesiącu) mam naprawdę solidny powód, żeby pozwolić sobie na histeryczny płacz. Ale czasami płaczę, bo w lodówce zabrakło mleka bez laktozy. Płaczę też, gdy oglądam zdjęcia z małymi pingwinkami. Płaczę, gdy nie wyjdzie mi obiad. Jednak, gdy Ł. pyta mnie dlaczego płaczę… muszę odpowiedzieć, że „nie wiem”. Przecież nie powiem mu, że to przez tarczycę.

A czym Ty się możesz tak męczyć?

Jak pisze Patryk:

zdarza się, że znajomi pytają się mnie „a czym ty się tak zmęczyłeś” i wtedy odpowiadam, że prawdopodobnie mam tak przez niedoczynność. Ale tak, czy siak, mogę tłumaczyć do woli i nikt mi nie wierzy, co doprowadza mnie do szału.

Niedoczynnym panom chyba jest najtrudniej. Trzymać to wszystko w sobie i być nierozumianym w tak patriarchalnym społeczeństwie – przecież to zwyczajnie nie wypada, żeby facet był słaby, ospały, bez wigoru!

5 minut drzemki

Ile z nas ulega pokusie popołudniowej drzemki?  Możemy nawet opracować niedoczynny algorytm. Jeśli położysz się „tylko na 5 minut”, tuż po obiedzie, czyli załóżmy ok. 15…to i tak wstaniesz o 17 i nie zdążysz już nic zrobić tego dnia.

Język niedoczynnych

Niedoczynność i/ lub Hashimoto to także źródło kreatywności, jeśli chodzi o wynalazki językowe. Zdarza się tak, że mamy jakieś słowo na myśli, jednak wypowiadamy zupełnie inne. Lub podobnie do naszych babć, które zapominają jak miała na imię bratanica Kowalskiego, tak my zapominamy nazw przedmiotów codziennego użytku.

I tak o to, przedłużacz staje się „zasilaczem do ładowarek”, suszarka do włosów „włoso-dmuchawą”, kieliszek „pucharem do wina”.

Słucham, ale nie słyszę

Zbliża się sesja egzaminacyjna, a typowa niedoczynna zbiera już notatki, drukuje wszystkie materiały i zasiada do lektury. Mija pół godziny. Z przerażeniem stwierdza, że wciąż jest na pierwszej stronie. Ba! Przy pierwszym akapicie. Czyta, lecz nie wie co czyta. A jeśli wie, to już nie pamięta, co było w poprzednim zdaniu.

Podobnie sprawa wygląda z rozmowami. Jeśli słuchamy naszego rozmówcy i nagle zaatakuje on nas pytaniem, które wymaga odpowiedzi bardziej rozwiniętej niż TAK lub NIE, naszą twarz zalewa palące uczucie zakłopotania. „Nie słuchałaś?”

Słuchałam, ale moja tarczyca już nie.

Co z tym zrobić?

Najlepiej nic, bo przecież sobie wmawiasz. Jeśli nie musisz – nie wstawaj z łóżka. Tak będzie najbezpieczniej.

A tak na poważnie. Objawami niedoczynności tarczycy i Hashimoto mogą być (lecz wcale nie muszą i nie u każdego w takim samym stopniu) problemy z pamięcią i koncentracją, huśtawki nastrojów, niekontrolowane wybuchy płaczu.

I teraz muszę Cię rozczarować – nie możesz używać tarczycy jako wymówki. Dlaczego? Bo każdy ma tarczycę (chyba, że jest po tyreoidektomii). Samo twierdzenie, że coś poszło nie tak, bo „masz tarczycę”, jest zatem błędne i nie możesz używać go jako wymówki (nikt tego nie zrozumie).

Jeśli musisz już zrzucać na coś winę, zrzuć na niedoczynność tarczycy lub Hashimoto. Jednak niewiele to zmieni. I tak nikt nie zrozumie.

Możesz też spróbować zrozumieć,skąd bierze się problem i podjąć konkretne działania- pisałam o tym tutaj. W okresie zimowym wszyscy cierpimy na niedobór witaminy słońca, czyli witaminy D3 – pamiętaj, żeby ją dostarczać po konsultacji z lekarzem!

W jakich sytuacjach niedoczynność i Hashi dają o sobie znać? Czy zdarza Ci się używać ich jako wymówki? Jak próbujesz je ujarzmić? Daj znać w komentarzach!