-To z czym, dziecko, do mnie przychodzisz? No tak, wysokie TSH to musi być niedoczynność tarczycy. Ale jaki tu jest problem?
-Pani doktor, przytyłam 8 kilogramów w 2 miesiące, nie zmieniając zupełnie nic w mojej diecie. Mam dopiero 23 lata, czy to nie za wcześnie na takie nagłe rozleniwienie metabolizmu? – zapytałam przerażona na mojej pierwszej w życiu wizycie u endokrynologa.
-Powiem ci, co zrobić. Zastosuj dietę MŻ (czyt. mniej żreć). Znasz taką? – zapytała z szyderczym uśmieszkiem.
Choć teraz wspominam to jako anegdotę z dawnych czasów na początku diagnozy, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że takie historie wydarzają się notorycznie w gabinetach wypalonych endokrynologów, którzy ignorują zupełnie kwestię odżywiania albo, tak jak było w przypadku mojej pierwszej endokrynolog, namawiają do rozwiązań, które mogą pogorszyć pracę tarczycy i… siać spustoszenie w całym organizmie.
Wszyscy lubimy proste i szybkie rozwiązania. Dlatego tak wiele osób decyduje się na głodówki, posty, diety oparte na sokach, spalacze tłuszczu i inne propozycje nie do odrzucenia, za którymi stoi sprawna machina marketingowa. Kto z nas nie chciałby wyglądać jak Adele w nowej odsłonie?