Tak, to możliwe! Gdy słyszysz diagnozę „niedoczynność tarczycy”, chcesz wiedzieć co Cię czeka. Wypytujesz lekarza, czytasz o powiązanych atrakcjach…przyrost wagi, wypadanie włosów, ospałość, aż wreszcie natrafiasz na…problemy z zajściem i/lub utrzymaniem ciąży. Zanim pogodzisz się z wyrokiem niepłodności spowodowanej niedoczynnością, poznaj naszą historię.
„Raczej nie będzie miała pani dzieci”
Ponad 4 lata temu zostałam przyjęta do szpitala z podejrzeniem guza przysadki mózgowej. Od długich miesięcy nie przespałam nocy. Byłam tego typu 22-latką, której wszędzie jest pełno – szykowałam się właśnie do wyjazdu do Kanady, studiowałam i pracowałam jako lektor języka angielskiego. Jednak mój organizm zbuntował się – przeszedł na tryb chronicznego zmęczenia, pół-snu na jawie, który nazywałam „standbyem”, wiecznym czuwaniem – miałam wrażenie, że oglądam swoje życie oczami kogoś innego.
W szpitalu leżała ze mną na sali dziewczyna (około 3o lat), która dopiero co straciła dziecko. Chorowała na niedoczynność tarczycy. Nie wiedziałam wtedy, co to za choroba, brzmiało to raczej jak jakaś egzotyczna przypadłość (dopiero później nastąpił wysyp „niedoczynnych” wokół mnie). Teraz przeglądam moją kartę szpitalną z tamtego okresu i widzę TSH 4,2. No tak, to przecież wciąż jeszcze norma. Podczas pobytu stwierdzono u mnie hiperprolaktynemię i cykle bezowulacyjne. Ginekolog z pewną dozą nonszalancji skwitował krótko: „raczej nie będzie miała pani dzieci”. Po czym lekką ręką wypisał mi receptę na Bromergon i tabletki antykoncepcyjne (sic!). Nigdy nie miałam kontaktu z twardymi narkotykami, ale stan, który wywoływało u mnie zbijanie prolaktyny Bromergonem musiał wyglądać podobnie – zaraz po życiu tabletki byłam dosłownie odurzona.
Najpierw ja
W Kanadzie przestałam brać Bromergon. I myślałam, że jeśli zignoruję problem, to on po prostu zniknie. Okropnie żałuję, że nie wybrałam się wtedy do specjalisty (tak jak robi to wiele osób, które wyemigrowały) i nie zainwestowałam w swoje zdrowie. Po kilku miesiącach pojawiły się objawy niedoczynności tarczycy, którą zdiagnozowano u mnie dopiero po powrocie do Polski (po ponad roku). Byłam na wpół wyłysiałym, wiecznie niewyspanym grubaskiem i ostatnia rzecz, o którą wtedy się martwiłam to brak szans na potomstwo. Tak jak już kiedyś wspominałam, w tym okresie ogromnego stresu dostarczyły mi kłopoty osobiste, z których całe szczęście wyszłam zwycięsko – pożegnałam nielojalnego narzeczonego i zbędne kilogramy, odżyłam, założyłam tego bloga :). Hiperprolaktynemia jednak nie chciała odpuścić. Ja też nie odpuszczałam, tylko że na siłowni. I tak, jeszcze wtedy nieświadomie, podbijałam kortyzol hiperintensywnym treningiem. Zmieniłam lekarza, który Bromergon zastąpił o wiele droższym, jednak lepiej tolerowanym przeze mnie Dostinexem i zalecił utrzymanie równowagi pomiędzy ćwiczeniami i regeneracją. W końcu zaczęłam się wysypiać!
Zdrowieć holistycznie
Wtedy w moim życiu pojawił się Ł. – mężczyzna, który pokochał mnie z całą burzą hormonalną i dodatkowym pakietem tarczycowym. Każdego dnia otrzymuję od niego ogromne wsparcie, uczę się kochać siebie i zdrowieję „na duchu” – wszystko to, co było kiedyś stopniowo przestaje boleć i mieć jakiekolwiek znaczenie.
Dlaczego o tym piszę? Już wiele razy podkreślałam na blogu, że niedoczynność można ujarzmić tylko holistycznie, na każdej płaszczyźnie, która może zaogniać stan zapalny. Ta sama endokrynolog, która przepisała Dostinex kategorycznie zabroniła mi antykoncepcji hormonalnej, pisałam o tym tutaj. Z czasem zaczęliśmy korzystać z komputerka cyklu Lady Comp. Odstawienie tabsów, pozbycie się nadmiaru wody z organizmu i tego poczucia „ciężkiej skóry” znacznie poprawiły moje samopoczucie. Po kilku miesiącach stosowania komputerka zauważyłam też, że mój cykl „reguluje się”, nie jest to już 45-50, ale 30-32 dni.
Następnym krokiem były zmiany w diecie i treningach. Wreszcie powierzyłam swój jadłospis specjaliście- dietetyczce Marcie, której jestem ogromnie wdzięczna – teraz już rozumiem, co oznacza zdrowienie przez żywienie. Tutaj możecie przeczytać artykuł Marty pt. „Kobietami rządzą hormony”. Przez 2 miesiące korzystałam z pomocy Dietomat.pl, moja dieta była indywidualnie skrojona na miarę wyników – TSH, fT3, fT4, antyTG i antyTPO, lipidogramu, prób wątrobowych, morfologii z rozmazem, poziomu wit. D3 i homocysteiny oraz całego szeregu objawów. Nauczyłam się jeść z myślą o zdrowiu tarczycy. I wtedy…jedzenie przestało mi smakować;)
2 kreski to nie wszystko
Nie wierzyłam, że to jest możliwe. Od razu pobiegłam do lekarza. Na USG widać było tylko maleńką kropeczkę. Rzeczywiście, niedoczynność tarczycy i problemy hormonalne dały już o sobie znać – pracuje tylko jeden jajnik, są problemy z łożyskiem. Zwiększyliśmy dawkę Letroxu. Zaczęłam przyjmować progesteron. Po kilku tygodniach w niepewności i badaniach prenatalnych, mogłam już podzielić się z Wami wiadomością – spodziewamy się Maleństwa <3 Choć nie jest kolorowo, bywają dni, które całkowicie muszę przesypiać lub dzielnie walczyć z całą gamą objawów (zwiększona dawka podobno potęguje nudności), chyba zaczyna do mnie docierać, że w grudniu, wbrew diagnozie sprzed lat, zostanę szczęśliwą mamą!
Chciałabym, aby nasza historia dotarła do jak największej liczby osób, które zmagają się z niedoczynnością i straciły już nadzieję na dziecko. Najpierw pomyślcie o sobie – o wyciszeniu stanu zapalnego, uregulowaniu gospodarki hormonalnej, zbilansowanej diecie, pozbyciu się stresorów. Zainwestujcie w siebie! I pozostaje tylko…kochać!
Ps: Jestem ciekawa Waszych historii, jeśli czujecie taką potrzebę, zachęcam do podzielenia się nimi w komentarzach.
Jestem myślami ze wszystkimi Niedoczynnymi Rodzicami, którym jeszcze lub już się nie udało…Nie traćcie jeszcze nadziei. Kibicujemy Wam!
21 komentarzy
Jestem niedoczynną mamą (z hiperprolaktynemia) slicznego Michasia;) też usłyszałam że będą problemy z zajściem w ciążę! Ale udało się właściwie od razu bez specjalnych starań;P dlatego trzymam kciuki za wszystkie niedoczynne Mamy;) i gratulacje;)
Gratuluję po raz kolejny 🙂 Nasze małe Szczęście przyjdzie na świat na początku sierpnia 🙂 I chociaż ciąża z niedoczynnością bywa czasem trudniejsza od tej bez niedoczynności, to i tak jest piękna. Ja – mimo ścisłego przestrzegania diety i dość dużej aktywności (jak na ciężarną na przełomie 8/9 miesiąca) ciągle mam zwiększaną dawkę Euthyroxu, a i tak tyję/puchnę na potęgę – endokrynolog mówi, że i tak nie jest źle, bo ciąża przebiega prawidłowo i wyniki badań mam dobre, za to ginekolog… cóż, delikatnie mówiąc, nie przepadam za momentem ważenia u lekarza. Ale pocieszam się, że już niedługo będę tulić w ramionach tę maleńką kochaną istotkę i wtedy będzie czas na to, żeby myśleć też o powrocie do formy.
Wspaniale jest czytać taką historię! Z całego serca Ci gratuluję!!! Ja też niejednokrotnie usłyszałam od lekarzy, że 'zajście w ciążę w moim wypadku będzie graniczyło z cudem’.. Bardzo pragnę potomstwa, w przyszłym roku wraz z moim ukochanym bierzemy ślub i wtedy pewnie przyjdzie czas na starania. Natomiast już zaczęłam regularnie robić badania hormonów, prolaktyny, ponieważ mimo lat zmagań z chorobą, wciąż nie mogę unormować wyników. Wierzę, że i mnie uda się doczekać 'cudu’ jakim jest ciąża a co za nią idzie- zdrowe i fantastyczne maleństwo 🙂 Pozdrawiam Cię serdecznie
2 lata temu poroniłam, po 1,5 roku od pechowego dnia w końcu trafiłam do super lekarza – endokrynolog i ginekolog. Leczenie przebiega ponad pół roku, raz jest lepiej raz jest gorzej, ale jestem pełna nadziei. Lekarz wziął pod lupę także mojego męża. Przyjmujemy leki i już niebawem możemy za zgoda lekarza starać się o dziecko…:) Trzymajcie za nas kciuki :*
Gratuluję wam serdecznie! Ja też jestem niedoczynna od około 2 lat. Teraz dopiero udało mi się dojść do stanu wyrównania. Z końcu kg spadają i czuje się bardzo dobrze 🙂 na razie nie planuje dzieci ale cały czas ta myśl chodzi mi po głowie ze mogą być problemy z zajściem. Nie martwię się na zapas 😉 czytuję Twojego bloga i dzięki tobie uwierzyłam że można żyć”normalnie” jako niedoczynna. Choć są lepsze i gorsze dni damy radę 🙂 życzy zdrówka i szczęśliwego rozwiązania ❤
Gratulacje! 🙂 Również staramy się o dzidziusia a problemów hormonalnych u mnie sporo ale nie tracę nadziei 🙂
Strasznie się cieszę, niedoczynność naprawdę nie jest ogromną przeszkodą w posiadaniu potomstwa, chociaż lekarze potrafią wydać wyrok zaocznie :-/ Powinni mieć szkolenie z inteligencji emocjonalnej chyba. Jednak czasem zamieszanie w organizmie jest większe. Mam hashimoto i niedoczynność. Po stracie drugiej ciąży na etapie biochemicznej zrobiłam badania w kierunku trombofilii. Wyszły pozytywnie. Trzecia ciąża była na heparynie, ale znowu poroniłam. Ginekolog nigdy nie obwiniał mojej tarczycy, co najwyżej mój układ odpornościowy. Przede mną wizja kolejnej ciąży na heparynie i sterydzie. Także nic nie jest zerojedynkowe. Niedoczynność nie skreśla szans na posiadanie dziecka, ale też nie jest jedyną chorobą, która toczy nasze organizmy. Dowiadujemy się o nich np. w momentach poronienia, o ile dają się w ogóle zdiagnozować.
Również gratuluję :). jak czytam jaki wy miałyście poziom tsh to w porównaniu z moim to bardzo niskie wyniki były u was. ja miałam ponad 100, dokładnie nie wiem ile bo skala jest do 100…. to było jakoś rok temu. teraz niby jest ok, ale nie czuje się najlepiej i tyje…. poznałam chłopaka i czasem zdarza nam się rozmawiać o dziecku, ale przy takich problemach (tarczyca+insulinooporność+torbiele na jajnikach) to chyba będę patrzyła tylko jak moje koleżanki czy siostry zostają matkami…
Mam niedoczynność od 5 lat, którą zdiagnozowano dopiero jak byłam w pierwszej ciąży, teraz jestem mamą trójki dzieci, nigdy nie miałam problemu z zajściem w ciążę czy utrzymaniem jej, jak widać niedoczynni mają różnie z zajściem w ciążę.
mam niedocyznnosc, i jestem na tabletkach antykoncepcyjnych, ale chcialabym z nich zrezygnowac, a zaczac uzywac Lady-Comp. Przeraza mnie mysl posiadania dziecka ,co prawda dlatego jescze tego nie zrobilam. Nigdy nie mialam regularnych okresów, wiec tymbardziej boje sie stosowac LC, piguły poki co daja mi najwiecje pewnosci. ale z drugiej strony prowadze tryb siedzacy wiec zazywanie ich przysparza mi stresu. Co poteguje moje problemy z niedoczynnoscia. Nie mam jeszcze dobrej dawki, wiec troche mi lataja wyniki.
Nie wiem kompletnie co robic… 🙁
Cześć, skontaktuj się z nami poprzez stronę dietomat.pl, możesz napisać poprzez chat, który jest na stronie.
Gratulacje! Wspaniała wiadomość :). Ja również borykam się z niedoczynnością tarczycy i od kilku miesięcy z podwyższoną prolaktyną. Biorę Bromergon od kilku miesięcy, dobrze go toleruję i prolaktyna spadła poniżej normy. Ale lekarz powiedział, że to jest ok skoro staramy się o dziecko. Kilka cyklów mam regularnych, jest wszystko super, a potem nagle zdarza się cykl strasznie wydłużony.. Ale nie tracę nadziei, że nam się w końcu uda :). Mam swojego endokrynologa, jednakże będę go chyba zmieniać, bo nie jestem do Niego do końca przekonana.. Mogłabyś pomóc i napisać jakie badania zlecali Tobie lekarze oprócz tych standardowych TSH, FT4 i prolaktyny? To, że hormony tarczycy będę musiała przyjmować do końca życia to wiem, ale martwię się tą prolaktyną.. czy to się unormuje.. czy ciągle będę musiała brać ten Bromergon.. 🙁 Pozdrawiam!
Cześć Magda:) Dzięki za wiadomość! Nie martw się, nasz Maluszek też jest właśnie z takiego „strasznie wydłużonego cyklu”. Najlepiej, gdybyś jeszcze przed zajściem w ciążę skonsultowała się z ginekologiem-endokrynologiem. Ja badałam jeszcze swój ogólny stan zdrowia – wszystkie niedobory w diecie, itd. Tutaj pisałam o wynikach, które robiłam: https://aktywniezniedoczynnoscia.com/2016/02/19/niedoczynnosc-tarczycy-a-dieta/ W ciąży nie bierzesz już bromergonu:) Mam nadzieję, że Wam się uda. Powodzenia!
Pięknie dziękuję za odpowiedź :)! To mnie troszeczkę pocieszyłaś, bo te cykle mnie już czasem dobijają, ciężko cokolwiek przewidzieć, wyliczyć. Ale nie poddamy się :). Życzę mnóstwo zdrowia dla Ciebie i Maleństwa!
Gratuluję z całego serca 🙂 Właśnie po przeczytaniu tego wpisu, tak mnie zmotywowałaś, że od razu wykupiłam dietę na dietomat.pl i mam nadzieję, że dzięki prawidłowemu odżywianiu i mi uda się w końcu zajść w ciąże.
pozdrawiam
To ja też się podzielę swoją historią. Ku pokrzepieniu serc, że chora tarczyca to nie wyrok 🙂
Mam hashimoto. Wykryte i leczone od niecałych dwóch lat. W październiku 2015 zaczęliśmy się starać z Mężem o dziecko. Po MIESIĄCU zaszłam w ciążę. Przez całą ciążę jestem pod stałą opieką endokrynologa (raz w miesiącu mam wizyty, plus kontrolne badania TSH i ft4). Dziecko jest zdrowe, ciąża nie jest zagrożona. Termin porodu za 6 dni, więc z pewnością będzie donoszona 🙂 Mimo ostrzeżeń lekarzy i informacji że z takim TSH nie zajdę w ciążę, jak widać można mimo wszystko nie tylko zajść ale jeszcze szczęśliwie przetrwać ciążę 🙂
Gratuluję 🙂
Też jestem grudniową Mamą 🙂 Mój Synek za 1,5 miesiąca skończy 2 lata.
Powoli myślimy o rodzenstwie, do tej pory tsh nie było korzystne, ale dziś wynik 1,54 daje nadzieję 😉
[…] cykle bezowulacyjne i postać w białym fartuchu, która z uśmiechem na twarzy wydaje wyrok: „nie będzie pani miała dzieci”. Choć tę diagnozę usłyszałam kilka lat temu, poczucie, że coś może pójść nie tak […]
Diagnozę Hashimoto usłyszałam gdy miałam 15 lat (obecnie 28), a potem niedoczynność tarczycy. W międzyczasie hiperprolaktynemia i podejrzenie gruczolaka przysadki mózgowej (też męczyłam się z Bromergonem przez jakiś czas). Potem był jeszcze zespół policystycznych jajników i leczenie hormonalne. Od lekarza słyszałam, że trudno będzie zajść w ciążę i, że będę musiała się nieźle nagimnastykować. Nie traciłam jednak nadziei. No i zostałam mamą 🙂 Mam dwóch synów. O pierwszego staraliśmy się jakieś 8 miesięcy, drugi po prostu się przydarzył, gdy tylko zaczęliśmy myśleć o drugim dziecku 🙂 Gratuluję wszystkim, którym się udało i powodzenia dla tych z was, które się starają. Nie traćcie nadziei 🙂
[…] tym momencie olśniło mnie. Tak jak pisałam w artykule „W ciąży z niedoczynnością tarczycy?!” usłyszałam kiedyś od endokrynologa, że „raczej nie będę mieć dzieci”. Jednak, gdy tylko […]
Przypadkiem trafiłam teraz na ten artykuł. Mając w wieku 29 lat TSH na poziomie 4,0 nikt mi nie powiedział, że to dużo, jeśli chce się zajść w ciążę. Dzięki zmianom w diecie i codziennej dawce sportu udało mi się zbić TSH do 3,14 i zajść w ciążę. Niestety poroniłam w 5 tygodniu. Endokrynolog twierdzi, że to nie wina TSH, bo 3,14 to dobre TSH. Nawet FT3 i FT4 nie sprawdził. Ginekolog odsyła do endokrynologa, a endokrynolog do ginekologa i tak w kółko. A ja tylko chcę wiedzieć co mi stoi na drodze w zajściu w ciążę…