Ostatnio na blogu Aktywnie niedoczynna

symptomy

Bezsenna tarczyca

napisała Daria Kikoła 12 lipca 2015 12 komentarzy

Gdy zmagamy się z niedoczynnością tarczycy, jednym z najbardziej uciążliwych objawów jest senność. Potrafimy zasypiać niemal zawsze i wszędzie – na wykładzie, w komunikacji miejskiej, czy tuż po powrocie do domu. „Rytuał popołudniowej drzemki” nie jest obcy niedoczynnym, szczególnie, gdy jeszcze nie wiemy o chorobie lub nie rozpoczęliśmy leczenia.

Często bywa jednak tak, że niedoczynności tarczycy towarzyszy bezsenność. To właśnie moje problemy ze snem zwróciły uwagę lekarzy na problemy gospodarki hormonalnej. Jeśli od ponad miesiąca trudno Ci zasnąć, przekręcasz się z boku na bok, lub jeśli Twój sen jest płytki (wręcz męczący), zdarza Ci się obudzić kilka razy w ciągu nocy, a rano nie możesz podnieść się z łóżka, najprawdopodobniej cierpisz na bezsenność.

Według badań opracowanych przez doktora Jakitowicza zaburzenia funkcji tarczycy stanowią podstawową przyczynę bezsenności aż niemal w 5% zgłaszanych przypadków! O tym jak tarczyca wpływa na nasz sen możecie przeczytać tutaj.

Batalię z bezsennością mam już za sobą, ale wciąż pamiętam jak to jest powitać dzień z ekstremalnym zmęczeniem i worami pod oczami. Przyspieszone tętno? Bóle w klatce piersiowej? Drętwienie kończyn? To tylko kilka atrakcji towarzyszących długotrwałej bezsenności. Nie lekceważ ich! Jeśli stresuje Cię już sama myśl o zbliżającej się nocy, biegnij do lekarza. Jeśli to dopiero początki, możesz wypróbować kilka sposobów, które sprawdziły się w moim przypadku – skorzystaj ze ściągi powyżej!

metamorfozy

Metamorfoza Sandry

napisała Daria Kikoła 8 lipca 2015 3 komentarze

Na tą niezwykłą  metamorfozę natknęłam się w komentarzach u Ewy Chodakowskiej. Sandra, osiągnęłaś coś niesamowitego – gratulujemy pięknych efektów i życzymy zdrowia 🙂

Mam 23 lata:):):):):):)Z niedoczynnoscia tarczycy zmagam się 3 lata .Na początku strasznie się męczyła,strasznie mi się ręce trzęsły i miałam kłopoty z flegmą frown emoticon .Aż nie poszłam do dobrej Pani endokrynolog.Szłam zapisała mi leki dzięki lekom czuje się dobrze TSH mam w normie:)Nie męczę się tak tylko czasem mam skurczę w nogach,i czasem bolą mnie guziołki bo również mam.

3 lata temu ważyłam ponad 90 kg .Nic nie robiłam z tym. Rok temu założyłam facebooka:):)Nigdy nie miałam,i widziałam w postach Ewy Chodakowskiej posty,strasznie motywujące,widziałam kobiet metamorfozy,i postanowiłam że do Ewy napisze i do Ewuni napisałam odpisała mi i wiem co i jak,i robiłam tak jak pisała.3 treningi w ciągu tygodnia przez 3 miesiące-robiłam skalpel i moja ekstra figura po 3 miesiącach zrobiłam decocell a potem intensywne.Po 3 miesiącach napisałam do Kasi Zakręconej FIT w poście ze mam nadwagę.Przywitały mnie tak pięknie że już jestem z nimi 9 miesiecy smile emoticon Strasznie je pokochałam:)  Wszystkie zakręcone są super,wspaniałe.Dziękuję mojemu narzeczonemu który bardzo mnie wspiera przez ten czas 🙂 Chwali mnie i motywuje.Dziękuję ogromnie za wsparcie Pani Ani Spławskiej:):):)Zlota kobieta:):):):)Dziękuję przyjaciółce Marcie Piecuch która mi kibicuje.Przez 6 miesięcy schudłam 14 kg:):)Chciałam wam napisać nie poddawajcie się,jestesmy blisko:):)Pokażmy wszystkim co potrafimy 🙂 Kibicuje wam całym sercem.WASZE POSTY SĄ SUPER NIE KOMENTUJE ALE CZYTAM,CIEKAWE 🙂

sandra

życie z niedoczynnością

Jesteś niedoczynny? Nie oddawaj krwi!

napisała Daria Kikoła 5 lipca 2015 10 komentarzy

– Czy pani robi się słabo po pobraniu krwi? Może chce się pani położyć?

– Nie, spokojnie, mam niedoczynność tarczycy

Moja odpowiedź nie wymaga szczegółowych wyjaśnień, prawda? Pytanie pielęgniarki nieco mnie zaskoczyło – nie ze względu na jej troskliwość, ale dlatego, że zadała to pytanie komuś, kto oddaje krew co najmniej raz na 3 miesiące. Rzeczywiście, nie lubię patrzeć na to, gdy wbija mi się igłę w żyłę, ale nie zdarzyło mi się jeszcze stracić przytomności. Od momentu wkłucia do wyjęcia igły lubię powędrować gdzieś myślami i ostatnio zastanowiło mnie to ile jeszcze krwi w życiu oddam i czy można ją jakoś spożytkować.

Niedoczynni nie mogą być dawcami krwi – choroby endokrynologiczne i stałe przyjmowanie leków na niedoczynność są w Polsce uważane za czynniki dyskwalifikacji stałej. Oznacza to, że do końca życia nie będziemy mogli być dawcami krwi, jeśli zajdzie taka potrzeba. Dobrze wiedzieć to zawczasu, ponieważ (odpukać) w sytuacji kryzysowej możemy nieuważnie uzupełnić ankietę krwiodawcy, a w konsekwencji zaszkodzić bardziej niż pomóc.

Z ciekawostek – w Stanach Zjednoczonych niedoczynność tarczycy nie należy do przeciwwskazań w krwiodawstwie. Osoby, które cieszą się uregulowanym poziomem hormonów tarczycy i dobrym zdrowiem są dawcami. Ciekawe, czy z czasem u nas też się to zmieni? 🙂

A teraz zabawa w statystykę, czyli odpowiedź na moje pierwsze pytanie. Badam krew w kierunku niedoczynności od 24 roku życia. Załóżmy, że będę żyć tyle co przeciętna Polka, czyli 80 lat. Krew badam 4 razy w roku. Podczas jednego badania pobiera się 2 ml krwi.  Okazuje się, że oddam około 0,48 l krwi w ciągu życia!

Jak przygotować się do badania krwi:

– przyjdź na czczo

– tabletkę zażyj dopiero po badaniu

– nie zgłaszaj się na badania po nieprzespanej nocy lub podczas miesiączki

– staraj się nie poprzedzać badań dużym wysiłkiem fizycznym

– koniecznie weź kąpiel/ prysznic przed pobraniem krwi – to pomoże Ci uniknąć infekcji

symptomy

5 sposobów na ujarzmienie rogowacenia okołomieszkowego

napisała Daria Kikoła 26 czerwca 2015 9 komentarzy

Do dermatologa trafiłam z zupełnie innym problemem – płaty skóry sypały mi się z bocznej strony policzków, tuż przy samych uszach – i to wcale nie od mrozu!

– Pani doktor, czy to może mieć jakiś związek z Hashimoto?

– Tak, jednym z objawów jest sucha, „naciągnięta” skóra. Przepiszę pani maść na receptę. Proszę dbać o częste nawilżanie twarzy…

I wtedy pokazałam pani doktor moje ramiona. Odkąd sięgam pamięcią, pokrywają je małe czerwone kropki-krostki. Pod dotykiem są jak 'tarka’. Kiedy ćwiczę lub gdy robi mi się zimno te siedliska kropek zlewają się w olbrzymie czerwone placki. Bardzo sexy;

Skąd to ustrojstwo?

Na pewno niemałą rolę odgrywają tu geny. Kiedy przyjrzę się ramionom kuzynostwa – wszystkie dzieciaki najstarszego pokolenia zmagają się z tym problemem. Jednak moja młodsza siostra (która też ma Hashimoto) może pochwalić się gładkimi ramionami.

Dlaczego ja?

Rogowacenie okołomieszkowe najczęściej spowodowane jest nadmiernym wysuszeniem skóry, któremu może towarzyszyć niedobór witaminy A. W praktyce oznacza to, że być może używamy perfumowanych kosmetyków, które wysuszają naszą skórę (np. żele pod prysznic), zapominamy nawilżać skórę po każdej kąpieli/ prysznicu i… (co też jest ważne) pijemy mniej niż 2 litry wody dziennie, a nasza dieta jest uboga w witaminy. Hashimoto tylko potęguje efekt wysuszenia i szorstkości.

Jak się z tym rozprawić?

Próbowałam już wszystkiego. Sudokremu, kremów z wysoką zawartością mocznika, mikstur specjalnie zaprojektowanych przez endokrynologów…i nic nie pomogło. Dziś wiem, gdzie tkwił błąd.

Podjęłam następujące kroki:

1) Wszystkie szampony, żele, balsamy, proszek i płyn do prania zamieniłam na hipoalergiczne produkty dla dzieci.

Zaczęłam stosować peeling kawowy na ramiona 3 razy w tygodniu. Ja używam gotowego, ale Ty możesz przygotować go sama – wystarczy kawa mielona (lub jeśli używasz ekspresu to fusy:), 1 łyżka cukru białego, 1 łyżeczka cynamonu i oliwka dla dzieci. Choć jest to polecana metoda na rozprawienie się z celulitem, peeling kawowy to najlepszy sposób na pozbycie się martwego naskórka.

2) Z polecenia dermatologa zaczęłam stosować Pilarix. Prócz wysokiej zawartości mocznika  w składzie znajdziemy panthenol, alantoinę, masło shea, 2% kwasu salicylowego. Stosujemy 2 razy dziennie tuż po prysznicu/ kąpieli.

Uwaga aktualizacja! Z czasem moja skóra „uodporniła się” na Pilarix. Dermatolog polecił mi Cerkoderm30 (podobno jest też wersja z 40% zawartością mocznika). Efekt wow pojawił się już po tygodniu stosowania – nie pamiętam kiedy moje ramiona były ostatnio tak gładkie! Polecam 🙂

3) Zadbałam o nawadnianie. I Ty też pij, pij, pij wodę! Pamiętaj, że na każdą filiżankę kawy i herbaty powinnyśmy uzupełnić płyny (co najmniej 1 szklanką wody), pij podczas posiłku (trawienie = utrata wody).

4) Bomba witaminowa. Nie chcesz łykać kapsułek? Sięgnij po sok marchwiowy. Zajadaj się sałatkami warzywnymi i owocami.

5) Słońce. Problem nie jest aż tak uciążliwy wizualnie, gdy uda nam się trochę opalić (ale nie spalić!). Koniecznie stosuj kremy z filtrami, zanim legniesz na pełnym słońcu. Przecież nie chodzi Ci o to, żeby jeszcze bardziej wysuszyć skórę.

A poniżej filmik, który naprowadził moje śledztwo na dobre tory 🙂 :

 

symptomy

D.I.Y. : Bye bye, rozstępy

napisała Daria Kikoła 21 czerwca 2015 2 komentarze

Skóra gładka jak z okładki? Płaski brzuch o idealnym kolorycie? Jędrne, podniesione pośladki?

Doskonale znasz ten wizerunek z mediów, które karmią nas obrazami pięknotek skorygowanych skalpelem PhotoShopa.

Dlaczego wstydzimy się zmian, które zachodzą w naszym ciele i „tygrysich pasków”, które pojawiają się na naszej skórze?

Mówię tutaj o rozstępach – widocznych śladach na rozciągniętej skórze brzucha, piersi, ud, ale także ramion i innych ciekawych miejsc – ja np. znalazłam je u siebie na kolanach.

Rozstępy powstają w wyniku nagłego przyrostu lub gwałtownej utraty masy ciała,  ale także gdy szybko dojrzewamy (pamiętacie te rozmowy o rozstępach na piersiach w szatni przed wuefem?), rośniemy lub jesteśmy w ciąży,  Genetyka też może wtrącić tu swoje trzy grosze.

Zanim przedstawię Wam mój sposób na rozjaśnianie rozstępów (nie chcę mydlić Ci oczu, nie pozbędziesz się ich całkowicie), chcę zwrócić Waszą uwagę na kampanię #LoveYourLines stworzoną przez 2 mamy, które publikują na Instagramie zdjęcia…rozstępów… z całego świata. Każde zdjęcie to przebyta droga i oddzielna historia. Celem kampanii jest zachęcenie wszystkich do samoakceptacji i pokochania swoich linii. Oto 2 zdjęcia, które zmieniły moje podejście do rozstępów:

love11327050_504443369709325_1164665254_n

Nie wstydzę się drogi, którą przeszła moja skóra. Podziwiam kobiety, które po ciąży dumnie świecą brzuchami na plaży – dla mnie jesteście bohaterkami:)

Jak radzić sobie z rozstępami, aby zminimalizować ich widoczność? Możecie wypróbować szeroką gamę produktów dostępnych w aptekach i drogeriach. Możecie też, podobnie jak ja, pomagać naturze korzystając z jej własnych dobrodziejstw. Zaczynamy!

FullSizeRender

Potrzebujesz:

1 łyżki oliwy z oliwek

1 łyżeczki kurkumy

1 białka jaja

1 łyżeczki cukru

odrobiny oleju kokosowego 

1/2 cytryny

1 ziemniaka 

Chwyć za miseczkę, wlej do niej 1 łyżkę stołową oliwy z oliwek. Oliwa zawiera witaminę E, która odżywa i zmiękcza skórę. Następnie dosyp 1 łyżeczkę kurkumy. Ta indyjska przyprawa pomaga przywrócić naturalny koloryt skóry. Teraz oddziel żółtko od białka i wlej białko do reszty składników. Białko jaja odmładza skórę:) Następnie kciukiem i palcem wskazującym ulep małą kulkę z oleju kokosowego, który odpowiednio nawilży Twoją skórę. Teraz wyciśnij połówkę cytryny, która rozjaśni blizny po rozstępach. Dodaj 1 łyżeczkę cukru, aby wcierka przybrała konsystencję scrubu – to pomoże nam pozbyć się martwego naskórka.  Na koniec, przekrój ziemniaka na pół, nałóż na niego wcierkę i masuj rozstępy okrężnymi ruchami. Gdy przekroisz ziemniaka, zauważysz, że cieknie z niego „sok” – to właśnie on przyczyni się odbudowy komórek skóry.

Tak wygląda efekt końcowy:

FullSizeRender (3)

Zauważysz pierwsze zmiany po ok. 3 tygodniach stosowania wcierki – najlepiej nakładaj ją codziennie tuż przed prysznicem/ kąpielą. Spłukuj chłodną (nie gorącą!) wodą. I… pokochaj swoje linie 🙂

aktywność fizyczna

Jak znaleźć w sobie motywację do ćwiczeń?

napisała Daria Kikoła 16 czerwca 2015 8 komentarzy

„Nie chce mi się”, „nie mam siły”, „i tak to nic nie zmieni” , a zaraz pytanie „jak schudnąć?” – tak często wyglądają Wasze wiadomości. Gdy je czytam, uśmiecham się szeroko, bo jestem tutaj zupełnie niepotrzebna – już same zdiagnowałyście swój problem: BRAK MOTYWACJI. Dziś przedstawiam Wam zestaw praktycznych narzędzi aktywizacji niedoczynnych, czyli jak się ogarnąć i wziąć sprawy w swoje ręce.

Niektórym wystarczy tylko: rusz się, nikt nie zrobi tego za Ciebie!

Być może skorzystasz z mojej metody…


Gdy zaczynam nowy etap w życiu, zawsze dbam o to, żeby dokładnie przeanalizować to, co miało miejsce w przeszłości i wyciągnąć z tego pozytywne wnioski. Tak samo warto wziąć pod lupę „erę leniucha”, zanim rozpoczniesz „erę aktywnie niedoczynnej”. Może Ci w tym pomóc narzędzie, które najczęściej stosuje się w marketingu i zarządzaniu – analizę SWOT. Wystarczy, że weźmiesz czystą kartkę i podzielisz ją na cztery części – mocne strony, słabe strony, możliwości i zagrożenia. Jeśli łatwo Ci przyswajać wiedzę stosując kolorowe karteczki, nie zawahaj się ich użyć – wnioski na pewno uktwią Ci w pamięci. Bądź ze sobą do bólu szczera. Oto przykładowa analiza SWOT:

FullSizeRender (4)

Spójrz teraz na swoje mocne strony – możesz być z nich dumna! To właśnie nimi posłużysz się, gdy trzeba będzie pokonać… no właśnie, Twoje słabe strony. To są rzeczy, które zależą tylko i wyłącznie od Twojego nastawienia i działań, które podejmujesz. I to właśnie od eliminacji tych czynników powinnaś zacząć metamorfozę. Chyba nie liczyłaś na to, że wystarczy „po prostu zacząć ćwiczyć”? Aktywność to styl życia:) Jeśli chcesz czuć się świetnie, obierz holistyczne podejście.

Przygotuj oddzielną kartkę i zastanów się jak możesz rozprawić się z przeszkodami. Możesz to zrobić tak jak ja, za pomocą chmury pomysłów:

FullSizeRender (5)

Pewnie dojdziesz do podobnych wniosków – rozprawiając się ze słabymi stronami udało mi się wyeliminować połowę zagrożeń!  Teraz już znasz pułapki, które na Ciebie czyhają. Skoro jesteś ich świadoma, możesz już przejść do etapu celebrowania przygotowań. Oto 10  przykazań każdego niedoczynnego, który wkróce będzie chwalił się metamorfozą.

1. Nie mów nikomu o tym, co zamierzasz. A najlepiej – utrzymaj informację o tym, że ćwiczysz w sekrecie. Dopiero się zdziwią!

2. Koniecznie zrób sobie selfie „przed” – stań w samej bieliźnie (najlepiej czarnej) przed lustrem. Jeszcze lepiej jeśli to zdjęcie zrobi Ci ktoś inny – pamiętaj, żeby zrobić zdjęcie i z przodu i z tyłu.

3. Chwyć za centymetr i zmierz się w biodrach, na brzuchu, pod piersiami i wskocz na wagę. Powtarzaj co tydzień i zapisuj wyniki w jednym miejscu – w arkuszu Excela lub pamiętniku Twojej metamorfozy!

4. Znajdź sobie kompana do ćwiczeń – pamiętaj tylko, żeby nie była to super fit koleżanka przy której będziesz się czuć tak atrakcyjna jak worek ziemniaków. Masz skupić się na przyszłości. Dlatego najlepiej zacznij z kimś, kto boryka się z podobnymi problemami. Wtedy odpowiedź na Twoje „nie chce mi się” znajdziesz w drugiej osobie:

-Ej Kacha, dziś serio nie mam siły. Nie idziemy.

-Chyba żartujesz? Ja i tak idę.

– No dobra, to ja też!

Głupio Ci teraz? Czasami wstyd też może być dobrą motywacją:)

5. Znajdź hejtera. Serio. Nikt tak nie motywuje jak osoba, która źle Ci życzy (wiem, co mówię!). Nic tak jej/jego nie zaboli jak Twój sukces – dlatego za każdym razem, gdy pomyślisz, że Ci się nie chce, zrób to dla tej osoby. Dla bezcennej miny na jej twarzy, gdy ją miniesz po przemianie. Oczywiście, nie polecam żyć przeszłością i hodować w sobie negatywnych emocji, ale wyraz twarzy hejtera = satysfakcja gwarantowana 😉

6. Wybierz się na sportowe zakupy – jeśli zainwestujesz trochę kasy w sportowe ciuchy, później będzie Ci szkoda ich nie zakładać:)

7. Zaczynaj każdy tydzień od zakupu 2 zgrzewek wody niegazowanej. Postaw je w korytarzu. Potykaj się o nie. Niech przypominają Ci o tym, że czas na trening.

8. Spójrz na swój grafik i rozplanuj treningi. Zacznij od 3 razy w tygodniu, zawsze pozostawiając sobie dzień na regenarcję.

9. Jeśli jesteś maniaczką technologii, zainstaluj sobie darmową aplikację MyFitnessPal – dzięki niej będziesz wiedziała ile węglowodanów, białka, tłuszczy powinnaś jeść w każdym posiłku. I ile spaliłaś podczas treningu:)

10. Zapoznaj się z metmorfozami innych. Wystarczy wejść na fanpage Ewy Chodakowskiej lub na stronę typu Weilos. Kto wie, może wkrótce i Ty tam wylądujesz! 


Gotowa? No tak, oczywiście, pojawiają się obawy…

„Jestem tak gruba, że w życiu nie pokażę się na siłowni” – Nie wybieraj się do fitness klubów obleganych przez modelki i Kenów. Zainteresuj się osiedlowymi siłowniami, włóż bluzę z kapturem, słuchawki na uszy i rób swoje. Nie oglądaj się na nikogo. Chyba, że ktoś podejdzie i pomoże Ci poprawić technikę ćwiczeń:)

„Nie mam kondycji. Jak nie narobić sobie wstydu?” – A kto będzie Cię oceniał? Ja zawsze podziwiam tych, którzy mają najtrudniej. Zacznij od ćwiczeń w domu lub…wiesz, co? To idealny moment, teraz gdy zrobilo się ciepło, możesz zacząć od szybkich spacerów na świeżym powietrzu – codziennie zwiększaj dystans i prędkość. Zauważaj, że możesz więcej:) We wrześniu na pewno będziesz już gotowa na silownię.

„Jestem chronicznie zmęczona” – jak większość z nas. Tutaj dużo zależy od dociekliwości Twojego lekarza, ale też Twojej systematyczności w ćwiczeniach i eliminacji słabych stron. Absolutnie nie dawaj z siebie 100%, nie przekraczaj granic wytrzymałości. Chcesz zadbać o swoje zdrowie, a nie zostać kulturystką. Wystarczy, że dasz z siebie 65%. Możesz być dumna!

„Mam małe dzieci” – ona też:

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=55nsn8x4pNA]

A zatem…czas przejść do praktyki! Nie, nie jutro! Zaczynamy wprowadzać zmiany od TERAZ:)

Nie jesteś w tym sama!

Jak sobie radzisz z brakiem motywacji? Podziel się w komentarzach!   

życie z niedoczynnością

Jak chronić tarczycę?

napisała Daria Kikoła 14 czerwca 2015 7 komentarzy

Może to tylko przypadek, ale w ostatnich tygodniach obserwuję wokół siebie coraz więcej osób, które właśnie dowiedziały się o tym, że mają niedoczynność tarczycy.  Jedno z najczęstszych pytań, które padają to „jak mogłam temu zapobiec?”

O przyczynach niedoczynnności możesz przeczytać tutaj. Niestety, medycyna nie potrafi jeszcze podać jednoznacznej odpowiedzi na to, co wywołuje niedoczynność tarczycy.

Możesz jednak podjąć kilka prostych kroków, aby chronić ten arcyważny gruczoł o kształcie motylka. Lektura obowiązkowa dla niedoczynnych i wszystkich, których jeszcze nie dopadła niedoczynna epidemia.

Zdjęcie rentgenowskie? Tylko z kołnierzem ochronnym!

rentgen

Za każdym razem, gdy wybieramy się na prześwietlenie – czy to z polecenia dentysty, czy też ortopedy, zawsze zadbajmy o to, aby nasza tarczyca nie była niepotrzebnie narażona na promieniowanie, które stanowi jeden z największych czynników ryzyka. Jako pacjent zawsze masz prawo poprosić o kołnierz ochronny, przypominający „śliniaczek” dla dorosłych.

Rzuć palenie i unikaj palaczy!

IMG_3480 (1)Tak jak pisałam w artykule „Zadymiona tarczyca” jedną z częstych przyczyn chorób tarczycy i choroby Gravesa-Basedowa jest palenie papierosów. I nie chodzi o slogan „palenie szkodzi zdrowiu” – rodanki, substancje toksyczne, które znajdziemy w papierosach to  płachta na byka-  chwila przyjemności może skutkować szeroką gamą wcale nie przyjemnych objawów.

„Na pewno nie mam Hashimoto”

hashimot

TSH w normie – lekarz rodzinny wzruszył ramionami, a Ty wciąż borykasz się z symptomami niedoczynności? Przyjmujesz już leki, ale nie widzisz poprawy? Czekasz na pierwszą wizytę u endokrynologa?

Niestety, wciąż tak się zdarza, że lekarze odsyłają nas z diagnozą „ma pani niedoczynność”, ale nie informują nas czy niedoczynności nie towarzyszy przypadkiem Hashimoto. Upewnij się, że lekarz zadbał o to, abyś zrobiła USG tarczycy oraz test na obecność przeciwciał antyTPO i antyTG.

Pamiętaj, że jeśli masz niedoczynność to w 90% masz Hashimoto. Co zrobić, żeby poczuć się lepiej? Mi pomogło wykluczenie produktów zawierających gluten.

Przecież soja jest taka zdrowa!

sojaa

Jeśli masz już niedoczynność, unikaj soi jak ognia! Jeśli nie, nie przesadzaj z uleganiem modzie na produkty sojowe – nic się nie stanie, jeśli od czasu do czasu sięgniesz po tofu, tempeh, czy zupę miso. Jednak nadmierne spożywanie proszków, tabletek i smoothies zawierających soję może skutkować zaostrzeniem auto-ataku ze strony układu immunologicznego.

Podstępne fluorki

use-fluoride-toothpaste-1

Fluorki – dostępne wszędzie – w płynach do płukania jamy ustnej, w paście do zębów, a nawet w wodzie mineralnej były kiedyś stosowane jako lek na nadczynność tarczycy. Fluorki skutecznie rozleniwiają tarczycę, dlatego czytaj etykiety i upewnij się, że unikasz produktów z ich wysoką zawartością.

Jak myślisz – w jaki sposób możemy jeszcze chronić tarczycę?

Podziel się w komentarzach!

Źródło: http://thyroid.about.com/od/thyroidbasicsthyroid101

życie z niedoczynnością

Czy wiesz, że…

napisała Daria Kikoła 12 czerwca 2015 1 komentarz

jednym z pierwszych sposobów leczenia niedoczynności tarczycy było zażywanie „pół porcji lekko przysmażonej tarczycy owcy wraz z galaretką porzeczkową” raz w tygodniu ? Taką metodę propagował doktor Theodor Kocher, szwajcarski doktor, który przyczynił się do rozwoju medycyny w zakresie zdrowia tarczycy i w 1909 otrzymał w tej dziedzinie Nagrodę Nobla.

Ja chyba jednak wolę nasze super-tabletki:) A Ty byś się skusiła?

symptomy

Ratunku! Pomocy! Niedoczynne włosy

napisała Daria Kikoła 3 czerwca 2015 6 komentarzy

-Kochanie, muszę ci coś wyznać

-Tak?

-Muszę być z tobą szczery. Nawet nie zdążyłem za tobą zatęsknić, gdy wyjechałaś. Tak naprawdę to cały czas czułem twoją obecność, bo byłaś wszędzie, a raczej twoje włosy…na poduszce, na podłodze, w kuchni…

Tak mniej więcej przywitał mnie mój mężczyzna, gdy po weekendzie u rodziców wróciłam do domu. I choć odebrałam to wyznanie z uśmiechem, wiedziałam bardzo dobrze, że ma rację – po zimie moje włosy zaczęły wypadać jak nigdy dotąd. Każde czesanie, czy przejechanie palcami po włosach kończyło się utraconą garścią. W pewnym momencie zaczęłam dostrzegać prześwity tuż przy przedziałku – zresztą same spójrzcie na grubość mojego włosa w marcu. Dodatkowo nie pomogłam sobie w styczniu, gdy zgoliłam (tak, do zera!) połowę włosów, bo zachciało mi się „alternatywnej” fryzury.

Pod koniec marca postanowiłam dołączyć do włosomaniaczek i spróbować ocalić moje niedoczynne włosy. Wyposażyłam się w „Jak dbać o włosy. Poradnik dla początkującej włosomaniaczki” Anwen, przeszukałam niedoczynne fora internetowe i postanowiłam sprawdzić produkty polecane przez dziewczyny, które poradziły sobie z wypadaniem. Oto efekty mojej dwumiesięcznej pracy nad włosami i recenzja pierwszego produktu, który je wzmocnił:

FullSizeRender (10)

after


Szampon i odżywka Jantar, Farmona

FullSizeRender (11)Szampon z wyciągiem z bursztynu i witaminami do włosów zniszczonych dostaniecie niemal wszędzie – ostatnio widziałam go nawet w Lidlu:) Ja zakupiłam swój w Rossmanie. Jego cena waha się od 8 – 12 zł. Przezroczysty, o neutralnym zapachu. Dość wydajny – stosowałam go (3 razy w tygodniu) na przemian z innymi szamponami (o których wkrótce napiszę) i nie zużyłam jeszcze całej butelki 🙂

Co obiecuje producent?

Zawiera wyciąg z bursztynu, kompleks witamin A, E, F oraz inulinę o doskonałych właściwościach kondycjonujących. Wyciąg w bursztynu pielęgnuje, wzmacnia, wygładza włosy, równocześnie zapobiega ich przetłuszczaniu. Jako naturalny filtr słoneczny chroni przed szkodliwym działaniem środowiska. Dodatkowo kompleks Trichogen ®skutecznie wzmacnia cebulki zapobiegając wypadaniu włosów. Po umyciu włosy stają się jedwabiste, miękkie, lśniące i podatne na układanie.

Spektakularne efekty: pełne witalności, odżywione, mocne, włosy, jedwabisty naturalny połysk.

Co tak naprawdę zmieniło się po stosowaniu szamponu?

Zauważyłam znaczną poprawę kondycji włosów – nie są już przesuszone i cienkie, ale miłe w dotyku i gęste (widzę to szczególnie, gdy chcę zrobić kucyka). Nie mogę napisać, że wypadanie włosów ustąpiło, ale na pewno wypada ich znacznie mniej niż na początku kuracji.

FullSizeRender (8)

Odżywka z wyciągiem z bursztynu byłaby niekwestionowanym hitem, gdyby nie…butelka. Zapakowana jak Amol z niewygodnym aplikatorem (musisz przechylić butelkę i czekać, aż powoli odżywka skapie Ci na dłoń kropelka po kropelce). Radzę Ci przelać to cudo do wygodniejszego opakowania (najlepiej z koncówką-sprayem).

Odżywkę wcieramy codziennie przez 3 tygodnie, masując przy tym energicznie skalp. Nie spłukujemy.

W czym pomaga?

„Systematycznie stosowana poprawia metabilozm i dotlenienie cebulek włosów, regeneruje i łagodzi podrażnienia.
Włosy stają się wyraźnie grubsze, lśniące i odporne na uszkodzenia.
Odżywka zapobiega rozdwajaniu włosów i chroni przed szkodliwym wpływem środowiska i słońca”.

Co zauważyłam?
Chyba znalazłam mój produkt na szybszy porost włosów – wreszcie mogę pochwalić się czupryną za ramiona, a te nieszczęsne zgolone włosy zaczęły rosnąć i formować się w loczki 🙂 Przyznam, że spędziłam sporo czasu na słońcu – moje włosy zaczęły się już naturalnie rozjaśniać (nie, nie farbuję włosów). Dzięki odżywce już wiem, dlaczego nie miałam efektu „beach hair” i uniknęłam przesuszenia. Polecam!